Projekt monitoringu funkcjonowania Rad Dzielnic, realizowany przez Fundację Wolności, był dobrą okazją, by dowiedzieć się, jak Rady działają „z drugiej strony”.
Z podstawową aktywnością, każdy mieszkaniec miasta może zapoznać się codziennie. Jednak znalezienie śladu działalności lokalnej Rady Dzielnicy nie jest proste. Czy powodem tego jest brak wyraźnego oznakowania, co zostało zrobione przez Radę Dzielnicy (jak robi to Unia Europejska), czy może, takich działań jest po prostu mało?
Proponuję, by każdy sam ocenił czy to kwestia oznakowania lub czy prac prowadzonych przez najniższy, oficjalny segment demokratycznej władzy jest satysfakcjonująco dużo.
W tym artykule, chcę przedstawić zebrane dane i fakty, które w mojej opinii przemawiają za tym, że Rady Dzielnic w obecnej formie należy zlikwidować. Nie byłoby to konieczne, jeśli uprawnione instytucje zdecydowałyby się na radykalne zmiany w formule funkcjonowania Rad. Takiej woli jednak nie widać.
27 Rad składa się z 341 osób, a 18 z nich zasiada w kolegiach, bez głosowania – nie mieli konkurentów. Najmniejsza liczba głosów, potrzebnych do zdobycia mandatu to 17 a rekordzista zyskał poparcie 307 wyborców.
Interesujące są dane związane z frekwencją wyborczą. Najwyższy udział głosujących wśród mieszkańców upoważnionych do głosowania odnotowano w dzielnicy Zemborzyce (14,42%) i Szerokie (14,32%). Najmniej osób poszło do wyborów w Śródmieściu (4,19%) oraz na Czechowie Południowym (5%). Średnia frekwencja ze wszystkich dzielnic wyniosła 7,49%, podczas gdy w ostatnich wyborach samorządowych w Lublinie było to 42%, a w wyborach parlamentarnych w województwie lubelskim przekroczyła 52%. W 20 dzielnicach w głosowaniu wziął udział mniej niż co dziesiąty wyborca. Liczby te dowodzą, że podstawowa cecha organu przedstawicielskiego, jakim jest reprezentatywność jest łatwa do podważenia.
Niskie zainteresowanie obywateli Radami Dzielnic widać również na posiedzeniach Rad, gdzie obecność mieszkańców należy do rzadkości. Niestety, często to samo tyczy się radnych, których brak na obradach Rady uniemożliwia podejmowanie wiążących decyzji. Dodatkowym elementem utrudniającym obecność na posiedzeniach jest niewystarczająca informacja o terminach tych spotkań. Regułą jest brak rocznych harmonogramów obrad (pozytywny wyjątek w Lublinie stanowi dzielnica Dziesiąta, która w styczniu opublikowała roczny plan pracy).
Przyczyny takiej sytuacji można podzielić na zewnętrzne, związane z podziałem kompetencji w samorządzie terytorialnym, oraz na wewnętrzne, wypływające z aktywności samych Rad. W mojej ocenie większe znaczenie mają uwarunkowania zewnętrzne.
Ograniczenia w działalności najlepiej pokazuje ilość środków, które co roku, pozostają do dyspozycji Rad. Bez względu na obszar dzielnicy i jej liczebność, roczna rezerwa celowa każdej dzielnicy wynosi 129 000 złotych. W sumie, miasto przekazuje Dzielnicom 0,2 % swoich wydatków, tj. 3,5 miliona złotych (lubelski Budżet Obywatelski wynosi 15 milionów).
Według cennika usług miejskich za 129 000 złotych można wyremontować ok 400 mb chodnika lub zbudować 2 place zabaw albo 35 miejsc postojowych. Instalacja sygnalizacji świetlnej wyceniana jest na 140 000 złotych i przekracza już roczny budżet Rady dzielnicy, natomiast budowa boiska wielofunkcyjnego wymagałoby ośmioletniego odkładania całej rezerwy celowej. W takim stanie rzeczy nie może dziwić mocne zainteresowanie Budżetem Obywatelskim, wyrażane przez radnych dzielnicowych, widoczne podczas konsultacji jego regulaminu.
Na uwagę zasługuje paragraf 24 statutów Rad Dzielnic umożliwiający przekazanie składników mienia komunalnego do zarządzania i korzystania przez Dzielnice. Przepis pozwala również rozporządzać dochodami pochodzącymi z takiego źródła. Problem jednak polega na tym, że dotychczas nie odnotowano żadnego przypadku przekazania mienia komunalnego w zarząd Dzielnicy. Świadczy to o braku zaufania ze strony Urzędu Miasta w stosunku do wszystkich dotychczasowych Rad Dzielnic.
Jedyną istotną funkcją realizowaną przez Rady Dzielnic jest ułatwienie zbierania opinii społecznej przez Urząd Miasta Lublin. Jest to eksponowane formalnie, poprzez rozbudowaną część statutów opisujących cele Rad w związku z opiniowaniem (w rozdziale II – Zadania Dzielnicy, z trzech paragrafów jeden – par. 6 – wyłącznie dotyczy opiniowania, a par. 5, wymieniający 21 zadań Rad, precyzuje 10 bezpośrednio związanych z opiniowaniem i konsultacjami). I praktycznie, poprzez częste odwoływanie się do mniej lub bardziej sprecyzowanych opinii Dzielnic, w różnych momentach debaty publicznej. Warto zaznaczyć, że nigdy opinie pochodzące z Rad Dzielnic, nie są wiążące dla Prezydenta miasta a rozwój techniczny od lat umożliwia łatwe zbieranie opinii bezpośrednio od mieszkańców, eliminując konieczność funkcjonowania ciał pośredniczących, których delegacja jest wątpliwa.
Bardzo niska reprezentatywność, mało pieniędzy do dyspozycji, wąskie kompetencje, brak jakiegokolwiek majątku a co za tym idzie, brak odpowiedzialności to ułomności skłaniające mnie do przekonania, że Rady Dzielnic mają fasadowy charakter a głównym zadaniem Rad Dzielnic jest ułatwienie funkcjonowania Urzędu Miasta.
Na koniec, warto zaznaczyć, że w skład Rad Dzielnic wchodzą zazwyczaj najaktywniejsi ludzie miasta, często prawdziwi społecznicy dla których najważniejszym celem jest poprawa jakości życia wszystkich mieszkańców dzielnicy i całego Lublina. W mojej opinii ich działania byłyby bardziej efektywne w ramach instytucji pozarządowych, wychodzących poza strukturę władzy administracyjnej i w realny sposób budujące społeczeństwo obywatelskie.
Seweryn Szczepaniak
O Fundacji Wolności
Naszą misją jest popularyzacja jawności i zasad dobrego rządzenia celem zwiększania wpływu mieszkańców na samorząd lokalny. Chcemy aby ludzie mieli wiedzę o samorządzie, motywację oraz bezpośredni wpływ na decyzje, władze, wydatki oraz swoje otoczenie.
Czy jesteś świadkiem przewinienia urzędników w Lublinie? A może próbujesz zdobyć ogólnodostępne informacje w urzędzie, ale są zatajane? Pomożemy Ci!
Dbamy o przejrzystość naszej strony. Wszystkie starsze wpisy odnajdziesz w archiwum aktualności.