Moja zmonitorowana rada dzielnicy

No Com­ments

Miesz­kam w dziel­ni­cy Węglin Połu­dnio­wy, w jej nowej czę­ści, tj. w oko­li­cy uli­cy Gęsiej. Sta­ra część dziel­ni­cy to osie­dle dom­ków jed­no­ro­dzin­nych, czy­li osie­dle Świt. Jesie­nią 2014 roku, zosta­łam wolon­ta­riusz­ką Fun­da­cji Wol­ność i pod­ję­łam się moni­to­ro­wa­nia dzia­ła­nia Rady Dziel­ni­cy Węglin Połu­dnio­wy. Moim zada­niem, było straż­nic­two, czy­li uczest­nic­two w posie­dze­niach rady dziel­ni­cy, reje­stro­wa­nie posie­dzeń, uzy­ska­nie kopii jaw­nych doku­men­tów. Jesie­nią 2014 roku, na temat rady dziel­ni­cy nie wie­dzia­łam pra­wie nic. Wyobra­ża­łam sobie jak to wszyst­ko działa.

Co trze­ba zro­bić żeby dostać się na posie­dze­nie Rady Dziel­ni­cy Węglin Południowy? 

Krok pierw­szy. Google.pl. Urząd Mia­sta Lublin, na swo­jej stro­nie udzie­la nastę­pu­ją­cych infor­ma­cji na temat danej rady dziel­ni­cy: adres sie­dzi­by, imio­na i nazwi­ska rad­nych, funk­cje, oraz ter­mi­ny dyżu­rów wraz z nume­ra­mi tele­fo­nów. Ponad­to na stro­nie mamy uchwa­łę w spra­wie powo­ła­nia rady dziel­ni­cy i sta­tut, oraz pro­to­ko­ły z wyborów. 

Krok dru­gi. Wybra­łam się na dyżur; adres sie­dzi­by rady dziel­ni­cy Roz­to­cze 14, to jed­no­cze­śnie adres szko­ły. Prze­wod­ni­czą­ca zarzą­du rady dziel­ni­cy odnon­to­wa­ła moją wizy­tę w spe­cjal­nym zeszy­cie. Poka­za­łam na mapie uli­cę na któ­rej miesz­kam, bo pani prze­wod­ni­czą­ca nie zna­ła nowej czę­ści dzielnicy.

Krok trze­ci. Wyra­zi­łam wolę uczest­nic­twa w posie­dze­niach, pani prze­wod­ni­czą­ca wzię­ła ode mnie numer tele­fo­nu i powie­dzia­ła, że da mi znać przed posie­dze­niem. Opo­wie­dzia­łam tak­że o moni­to­rin­gu, pani prze­wod­ni­czą­ca była nasta­wio­na wrogo. 

Krok czwar­ty. Pani prze­wod­ni­czą­ca, wywią­za­ła się z zobo­wią­za­nia, na kil­ka dni przed posie­dze­niem, dosta­łam infor­ma­cję. Jed­no­cze­śnie wypa­try­wa­łam ogło­sze­nia na drzwiach sie­dzi­by rady dziel­ni­cy, na próż­no. Nawet w dniu posie­dze­nia nie poja­wi­ło się ogłoszenie. 

Krok pią­ty. Udział w posie­dze­niu. Dnia 17 listo­pa­da 2014 roku, uczest­ni­czy­łam po raz pierw­szy w posie­dze­niu mojej rady dzielnicy. 

Obra­dy pozy­tyw­nie mnie zasko­czy­ły, fre­kwen­cja bar­dzo dobra, w posie­dze­niu brał udział jeden z rad­nych miej­skich oraz tro­je miesz­kań­ców. To dla mnie budu­ją­ce, że jest tyle osób, któ­re w ramach swo­je­go wol­ne­go cza­su, chcą być gospo­da­rza­mi dzielnicy. 

Na dzień dzi­siej­szy tj. po ponad roku moich obser­wa­cji, tro­chę się zmie­ni­ło. W widocz­nym miej­scu, przy przy­stan­ku, jest tabli­ca ogło­szeń, z infor­ma­cją o dyżu­rach i tele­fo­nach. Nadal jednak infor­ma­cję o posiedze­niach otrzy­mu­ję przez tele­fon. Od lip­ca 2015 roku, dzia­ła na por­ta­lu facebook.pl stro­na rady dziel­ni­cy Nasz Węglin Połu­dnio­wy, na któ­rej są infor­ma­cje o wyda­rze­niach spor­to­wych i kul­tu­ral­nych, ale nie o posiedzeniach.

W dziel­ni­cy Węglin Połu­dnio­wy jest dość dobrze, posie­dze­nia odby­wa­ją się, rada dzia­ła, człon­ko­wie rady dziel­ni­cy to zaan­ga­żo­wa­ne, doświad­czo­ne oso­by. Wyda­je mi się jed­nak, że dro­ga prze­cięt­ne­go miesz­kań­ca na posie­dze­nie jest zbyt kar­ko­łom­na. Roz­wią­za­niem był­by plan posie­dzeń usta­lo­ny z wyprze­dze­niem i opu­bli­ko­wa­ny w inter­ne­cie oraz ogło­sze­nia, kil­ka dni przed posie­dze­niem. Od innych wolon­ta­riu­szy z pro­jek­tu, wiem, że posie­dze­nia rad dziel­nic to nie jest oczy­wi­sta spra­wa. W wie­lu dziel­ni­cach, posie­dze­nia w ogó­le nie odby­wa­ją się, lub fatal­na fre­kwen­cja para­li­żu­je jaką­kol­wiek pracę. 

Czym się zaj­mu­je moja rada dzielnicy? 

Rady dziel­nic dzia­ła­ją na pod­sta­wie sta­tu­tu, zgod­nie z któ­rym, z posie­dzeń spo­rzą­dza­ne są pro­to­ko­ły. Chcia­łam się dowie­dzieć, co się dzia­ło na posie­dze­niach, na któ­rych nie byłam i czy pro­to­ko­ły są spo­rzą­dza­ne rze­tel­nie. Nie­ste­ty nie ma obo­wiąz­ku publi­ko­wa­nia tych pro­to­ko­łów w inter­ne­to­wym Biu­le­ty­nie Infor­ma­cji Publicz­nej, a wiel­ka szko­da. Oso­bi­ście prze­glą­dam pro­to­ko­ły z sesji rady mia­sta, ale żeby poczy­tać pro­to­ko­ły z posie­dzeń rady dziel­ni­cy trze­ba przejść dłu­gą drogę. 

Moim zada­niem w ramach moni­to­rin­gu, było tak­że spo­rzą­dze­nie kopi pro­to­ko­łów z posie­dzeń. Wyda­wa­ło mi się, że wystar­czy, pójść na dyżur, zro­bić kopie i poczy­tać sobie w domu. Otóż nie.

Krok pierw­szy. Poszłam na dyżur, wyra­zi­łam wolę spo­rzą­dze­nia kopi pro­to­ko­łów. Pani prze­wod­ni­czą­ca odmó­wi­ła mi, argu­men­tu­jąc, że pro­to­ko­ły są wyłącz­nie do wglądu. 

Krok dru­gi. Napi­sa­łam więc pismo w wnio­skiem o udo­stęp­nie­nie kopii. Pani prze­wod­ni­czą­ca odpi­sa­ła mi listem pole­co­nym za potwier­dze­niem odbio­ru, że pro­to­ko­ły są tyl­ko do wglądu.

Krok trzeci. Poszłam na dyżur z apa­ra­tem foto­gra­ficz­nym, aby zgod­nie z przy­ję­tą wykład­nią (wyrok NSA I OSK 1261/08), zro­bić zdję­cia inte­re­su­ją­cych mnie doku­men­tów. Pra­wo do wglą­du, to tak­że pra­wo do robie­nia zdjęć. Pani prze­wod­ni­czą­ca nie zna­ła obo­wią­zu­ją­cej wykład­ni pra­wa i nie zezwo­li­ła na foto­gra­fo­wa­nie. Z pro­to­ko­ła­mi zapo­zna­wa­łam się na miej­scu. Na oko­licz­ność wglą­du do pro­to­ko­łów zosta­łam wylegitymowana. 

Krok czwar­ty. W mar­cu 2015 roku, odby­ły się wybo­ry do rad dziel­nic. Poja­wi­łam się na dyżu­rze nowej prze­wod­ni­czą­cej rady dziel­ni­cy i wnio­sko­wa­łam o kopie pro­to­ko­łów z posie­dzeń. Pani prze­wod­ni­czą­ca, nowa w swo­jej funk­cji, popro­si­ła, żebym przy­szła jesz­cze raz, gdyż musi się upew­nić, czy może mi te pro­to­ko­ły pokazywać.

Krok pią­ty. W mię­dzy­cza­sie nastą­pi­ło prze­nie­sie­nie sie­dzi­by rady dziel­ni­cy, prze­lud­nio­na szko­ła przy ul. Roz­to­cze 14, prze­zna­czy­ła dotych­cza­so­wą sie­dzi­bą na salę dydak­tycz­ną. Rada dziel­ni­cy wraz z doku­men­ta­cją musia­ła opu­ścić lokal. Podob­no pro­to­ko­ły są w u kogoś z rad­nych w domu. Sta­tut nie regu­lu­je, co się dzie­je z doku­men­ta­cją w takim przypadku. 

Wnio­ski: rada dziel­ni­cy unie­moż­li­wia­jąc mi spo­rzą­dze­nie kopii jaw­nych doku­men­tów, zła­ma­ła obo­wią­zu­ją­ce pra­wo. Jest dla mnie nie­zro­zu­mia­łe, dla­cze­go rada nie chce upu­blicz­niać swo­jej pra­cy. A jest się czym pochwa­lić, doku­men­ta­cja któ­rą widzia­łam jest rze­tel­na, pro­wa­dzo­na regu­lar­nie i skru­pu­lat­nie. Z posie­dzeń spo­rzą­dza­ne są pro­to­ko­ły i listy obec­no­ści. Jako miesz­kan­ka mam pra­wo dowia­dy­wać się, czym się zaj­mu­ją wszel­kie wybie­ra­ne w wybo­rach orga­ny, mam pra­wo do dostę­pu do infor­ma­cji publicz­nej. Dobrą prak­ty­kę sto­su­je Rada Dziel­ni­cy Poni­kow­da, któ­ra na swo­jej stro­nie inter­ne­to­wej publi­ku­je min. kore­spon­den­cję z urzę­da­mi, uchwa­ły, wnioski. 

Pole­cam tak­że reje­stro­wa­nie posie­dzeń, nagra­nia to wiel­ka uła­twie­nie dla oso­by piszą­cej pro­to­kół, a tak­że narzę­dzie do roz­wią­zy­wa­nia nie­po­ro­zu­mień. Z obser­wa­cji wiem, że nagry­wa­ne posie­dze­nia łago­dzi oby­czje – rad­ni wypo­wia­da­ją się rozważniej. 

Puste zapi­sy w statucie

Sta­tut wymie­nia aż dwa­dzie­ścia jeden zadań dziel­ni­cy Węglin Połu­dnio­wy. Zba­da­łam jed­ną z kom­pe­ten­cji tj. opi­nio­wa­nie miej­sco­wych pla­nów zago­spo­da­ro­wa­nia prze­strzen­ne­go. W sta­tu­cie zgła­sza­nie uwag i wnio­sków jest uję­te jako obo­wią­zek dzielnicy. 

Wydać by się mogło, że człon­ko­wie rady dziel­ni­cy zna­ją miej­sco­we pla­ny, śle­dzą zmia­ny i inter­we­niu­ją, gdy zagro­żo­ne są inte­re­sy miesz­kań­ców. Z moich obser­wa­cji, wyni­ka, że Rada Dziel­ni­cy Węglin Połu­dnio­wy, w ogó­le nie podej­mu­je się opi­nio­wa­nia pla­nów, tzn. rada nie two­rzy doku­men­tu, w któ­rym szcze­gó­ło­wo odno­si się do pla­no­wa­nych zmian. Może dla­te­go, że opi­nie rad dziel­nic nie są wią­żą­ce dla rady mia­sta przy podej­mo­wa­niu final­nych uchwał. Przy­kład: w 2015 roku nastą­pi­ła w mojej dziel­ni­cy zmia­na pla­nów, doty­czą­ca dzia­łek przy uli­cy Bery­lo­wej. Zmia­na, dość kon­tro­wer­syj­na, pole­ga­ją­ca na zmniej­sze­niu tere­nów prze­zna­czo­nych pod pla­no­wa­ną szko­łę. Rada dziel­ni­cy nie pod­ję­ła się dys­ku­sji nad zasad­no­ścią takiej zmia­ny, a rada mia­sta auto­ma­tycz­nie odrzu­ci­ła 61 uwag zgło­szo­nych przez miesz­kań­ców. Jeden rad­ny miej­ski gło­so­wał prze­ciw zmia­nie planów. 

W toku pro­ce­du­ry pla­ni­stycz­niej, zaob­ser­wo­wa­łam jed­ną dobrą prak­ty­kę. Przed wyło­że­niem pla­nu, zarząd rady dziel­ni­cy zapro­sił na posie­dze­nie urzęd­ni­ków z Wydzia­łu Pla­no­wa­nia. Urzęd­ni­cy poja­wi­li się na posie­dze­niu, z mapa­mi i opo­wia­da­li o pla­no­wa­nych zmia­nach. Dobra prak­ty­ka, ale spóź­nio­na. Takie spo­tka­nie z Wydzia­łem Pla­no­wa­nia powin­no się odby­wać na eta­pie wywo­ła­nia pla­nu, tj. na eta­pie pod­ję­cia uchwa­ły w spra­wie przy­stą­pie­nia do zmia­ny pla­nu. Spo­tka­nie na mie­siąc przed wyło­że­niem pla­nu, oglą­da­nie goto­wych mapek, to raczej spo­tka­nie infor­ma­cyj­ne, a nie konsultacyjne. 

Odnio­słam tak­że wra­że­nie, że rada dziel­ni­cy woli kon­tro­wer­syj­ne tema­ty omi­jać sze­ro­kim łukiem, nie anta­go­ni­zo­wać się z ratu­szem, za wszel­ką cenę. Co, moim zda­niem, sta­wia radę dziel­ni­cy w pozy­cji peten­ta, a nie part­ne­ra w rela­cji z Urzę­dem Mia­sta Lublin. 

O Fundacji Wolności

Naszą misją jest popu­la­ry­za­cja jaw­no­ści i zasad dobre­go rzą­dze­nia celem zwięk­sza­nia wpły­wu miesz­kań­ców na samo­rząd lokal­ny. Chce­my aby ludzie mie­li wie­dzę o samo­rzą­dzie, moty­wa­cję oraz bez­po­śred­ni wpływ na decy­zje, wła­dze, wydat­ki oraz swo­je otoczenie.

Czy jesteś świad­kiem prze­wi­nie­nia urzęd­ni­ków w Lubli­nie? A może pró­bu­jesz zdo­być ogól­no­do­stęp­ne infor­ma­cje w urzę­dzie, ale są zata­ja­ne? Pomo­że­my Ci!

Dba­my o przej­rzy­stość naszej stro­ny. Wszyst­kie star­sze wpi­sy odnaj­dziesz w archi­wum aktualności.

Więcej nowych wpisów w aktualnościach

Zobacz wszyst­kie wpisy